Trawnik w czasie suszy
Za dużo wody – źle dla trawnika, za mało – jeszcze gorzej. Letnia susza może zdemolować nasz zielony, przydomowy dywan. Szczęśliwie możemy sporo zrobić, by do tego nie dopuścić. W końcu lepiej (i taniej) jest zapobiegać, niż leczyć.

”Co za dużo, to niezdrowo” – stare, babcine powiedzenie doskonale tłumaczy, co oznacza za dużo piekącego słońca dla każdego zielonego źdźbła wokół naszego domu. Trawa, jak każdy żywy organizm, wymaga delikatności. Co więc robić, a czego unikać?

Tylko ostre cięcie


Koszenie trawnika należy do zestawu domowych rytuałów. Zwykle zabieramy się za to rutynowo: „Tnę tak, jak zawsze”. Pytanie tylko, jak wygląda to „jak zawsze”?

Przede wszystkim pamiętajmy, by nie przycinać trawy zbyt krótko – eksperci zalecają skracanie jej nie więcej niż o połowę. To szczególnie ważne latem, gdy temperatura jest najwyższa. Zbyt krótko ostrzyżona murawa będzie nadmiernie wysychała i zabraknie jej sił na regenerację. Najlepiej jest utrzymywać wysokość trawy na wysokości pomiędzy 3 cm/4 cm.

Nade wszystko zaś, zabierając się za koszenie, sprawdzajmy, czy noże kosiarki są ostre. Stępione tylko pogorszą kondycję trawnika – poszarpane blaszki to nic innego jak rany, z którymi rośliny będą musiały sobie poradzić. W czasie suszy nie będzie miała na to sił. Dlatego noże przed koszeniem bezwzględnie ostrzymy!

Po tym zabiegu trzeba pozbyć się ściętych źdźbeł, a najlepiej również warstwy filcu. Jeśli widzimy, że jest go za dużo, warto zastosować wertykulację, by zapewnić korzeniom dostęp do powietrza i wody, której za chwilę dostarczymy…

Podlewanie: systematyczne, obfite, nie za częste


Latem trawę trzeba podlewać – to wie każdy właściciel trawnika. Ale jak to robić właściwie? Błędem jest, jak się okazuje, częste, ale niezbyt intensywne nawadnianie – woda szybko wyparuje, nie docierając do korzeni. Zbyt dużo wilgoci też oznacza kłopoty – wszystko zaczyna gnić.

Najlepsze efekty daje systematyczne, obfite podlewanie (nie codziennie) – tak, by woda miała szansę wsiąkać w głąb gleby. Najlepiej robić to wczesnym rano, zanim ostre słońce weźmie się do pracy (wtedy błyskawicznie wyparowuje, nie docierając do korzeni; poza tym krople działają jak soczewki, niebezpiecznie parząc delikatne listki).

Podlewanie wieczorne nie jest korzystne, bo wtedy wilgoć długo zalega przy korzeniach, sprzyjając nadmiernemu rozwojowi grzybów i procesom gnilnym.

Żadnych nawozów w czasie suszy!


Kiedy zieleń na trawniku jest mizerna, rodzi się pokusa, by użyć nawozów, które „dadzą jej kopa”. Niestety, to może się źle skończyć – popularne nawozy azotowe użyte w czasie dokuczliwych upałów tylko zaszkodzą trawnikowi (może dojść do kłopotliwych poparzeń). Można pomyśleć o skorzystaniu z opcji mulczowania w kosiarce i raz na dwa koszenia zastosować ten sposób, aby skorzystać z naturalnego nawozu jakim jest ścięty górny pokos trawy.

Kiedy więc sięgać po nawozy? Jesienią, ale na tyle długo przed porą chłodów, by trawnik zdążyć się przygotować na nadejście zimy. Na pewno natomiast w opiece nad trawnikiem warto unikać rutyny i elastycznie reagować na zmieniające się warunki pogodowe.